30 lipca 2012

Rozdział 3

         Wrażenie, że coś jest nie tak, towarzyszyło mi już od dłuższego czasu. Otworzyć oczy zdołałam dopiero po piętnastu minutach. Zauważyłam brata, który siedział przy moim biurku. Wzdychał co chwilę ciężko, przy okazji czytając moje wiadomości z czata. Cudownie. Czy nikt go nie nauczył, że istnieje coś takiego, jak prywatność?!
      Zerwałam się z łóżka, zamknęłam pokrywę laptopa i zmierzyłam Tommy’ego chłodnym spojrzeniem. On tylko podniósł na mnie te swoje patrzałki, wzruszając ramionami oraz kolejny raz ciężko wzdychając.
- Mel, musisz mi pomóc – odezwał się w końcu. – Nigdy ciebie o to nie prosiłem, więc błagam, zgódź się.
- Ale na co? – zapytałam, zrezygnowana. To rzeczywiście było coś nietypowego. Nawet, jak na mojego brata, któremu wydaje się, że należy mu się od życia dosłownie wszystko. Serio, ten chłopak ma o sobie stanowczo za duże mniemanie. Jest ukochanym syneczkiem tatusia. Potrzebuje coś nowego? Natychmiast dostanie na to pieniądze. Ja natomiast zawsze muszę przez kilka godzin tłumaczyć ojcu dlaczego w ogóle potrzebne są mi nowe ciuchy.
- Bo widzisz, jest taka dziewczyna…
- Problemy sercowe – parsknęłam. – Tommy, sam musisz sobie z tym poradzić.
- Ale Melissa, ty nic nie rozumiesz! – Brat zerwał się z miejsca i tupnął nogą z niezadowoleniem. Zmrużyłam powieki. Byłam pewna, że za chwilę pojawi się w moim pokoju zaniepokojony ojciec. Zazwyczaj ja i Tommy w jednym pokoju, to totalna katastrofa. Często dochodzi do kłótni, a towarzyszą temu latające przedmioty. Raz nawet udało nam się wybić szybę.
        Tym razem dałam bratu szansę, by powiedział o co chodzi. Nie dość, że miał problemy z dziewczyną, to jeszcze starał się jej jakoś zaimponować. Wpadł na genialny pomysł, co już w ogóle jest totalnym zaskoczeniem. Zazwyczaj Tommy ogranicza się do wysługiwania innymi. Miał nawet kumpli, którzy chętnie za niego myśleli. Wracając do sedna sprawy. Wybranka mojego braciszka była fanką One Direction. Ten kretyn stwierdził, że ja jej załatwię spotkanie z zespołem i już nawet wyznaczył termin.
- Czy ja ci wyglądam na kogoś, kto chce o cokolwiek prosić chłopaków z One Direction? Ja ich znam, ale nie mam zamiaru tego faktu wykorzystywać.
- Oj daj spokój. Jedno, krótkie spotkanie. Autografy i tyle.
- Dla ciebie to wszystko wydaje się takie proste – przewróciłam oczami. – Jeśli poproszę ich o przysługę, to będę wtedy coś winna. Nie chcę tego!
- Ale Mel…
           Wzrok szczeniaczka Tommy ma opanowany do perfekcji. Do tej pory myślałam, że jestem na niego odporna. Niestety po dwóch minutach już siedziałam na łóżku i czekałam aż Malik łaskawie odbierze telefon. I wcale nie przeszkadzał mi fakt, iż dochodzi dopiero godzina dziewiąta. Rozkładu dnia chłopaków przecież nie znałam. Skąd mogłam wiedzieć, że Zayn jeszcze słodko śpi i ostatnią rzeczą na jaką ma ochotę, to rozmowa ze mną?
- Halo – w słuchawce rozległ się zaspany głos Malika. Zaśmiałam się cicho. No to mi się udało! Byłam prawie pewna, że teraz to za Chiny Ludowe nie zgodzi się na spotkanie z przyszłą dziewczyną mojego braciszka.
- Jest taka sprawa.
         Wytłumaczenie wszystkiego zajęło mi chwilę. Zayn nie zdążył zasnąć, a gdy skończyłam, teraz to on się śmiał. Znał moją zasadę: umiesz liczyć, to licz na siebie. Stwierdził, iż bardzo fajnie będzie mieć we mnie dłużniczkę. Och, no jasne! Teraz pięciu chłopaków będzie mogło mnie swobodnie wykorzystywać. Jak by się tak zastanowić, to nie jest wcale taki głupi pomysł, jeśli jednak wszyscy mają tak poronione pomysły, jak Louis… Miałam nadzieję, że jednak nie.
            Zayn wyznaczył spotkanie na następny dzień przed bankietem. Tommy skakał z radości i uściskał mnie mocno. Tyle miłości w moim bracie? To aż do niego nie podobne. Nic dziwnego, że ojciec pomyślał, iż Tommy próbuje mnie udusić.
- Tato, spokojnie. Ten jeden raz nie chcemy się zabić – posłałam ojczulkowi przepiękny uśmiech. – Tylko się nie przyzwyczajaj!
- A już miałem nadzieję – westchnął cicho.
            Rola samotnego ojca z całą pewnością zaczynała mu doskwierać. Nic jednak nie mógł poradzić na fakt, iż zakochał się w nieodpowiedniej kobiecie. Ja sama nie chciałam nazywać jej swoją matką. Nic dla mnie nie znaczyła. Owszem, spędziłam u niej kilka tygodni w wakacje. Nie był to jednak najpiękniejszy okres mojego życia, ale przynajmniej tata mógł odpocząć. Gdyby nie on, nawet bym nie pomyślała o wylocie do Stanów.

LordJohn: W dalszym ciągu nie mogę zrozumieć, dlaczego nie chcesz się ze mną spotkać. Hope, chciałbym poznać Ciebie lepiej.
Hopeless: Daj spokój. Istnieje możliwość, że gdybyś mnie zobaczył, to natychmiast byś uciekł.
LordJohn: Nigdy bym tego nie zrobił. Uwierz mi i przestań się wykręcać.
Hopeless: Opuść sobie. Zdania nie zmienię. Poza tym przez najbliższych kilka miesięcy jestem zajęta. Szkoła i te sprawy.
LordJohn: Z tego co wiem, to pilną uczennicą raczej nie jesteś. Hope, zdążyłem już trochę Ciebie poznać.
Hopeless: Tak się Tobie tylko wydaje.

        Wyłączyłam czat. Nie miałam ochoty na kontynuowanie tej bezsensownej rozmowy. Ten koleś udawał, że mnie zna. W rzeczywistości przecież nic o mnie nie wiedział. Ba, on nie poznał nawet mojego prawdziwego imienia. Zawsze mogłam mu się wyżalić. Często gadaliśmy godzinami, rozwiązując moje oraz jego problemy. Mimo to nie pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że go znam.
- Mel, a może zaczniesz się szykować? – W moim pokoju zjawiła się Cherry, która miała udzielić mi duchowego wsparcia podczas tego przeklętego bankietu. – Została tylko godzina.
- Że co?!
          Spadanie z krzesła w moim wykonaniu, to dość przekomiczny widok. Moja przyjaciółka była właśnie na granicy wytrzymałości nerwowej i niestety nie było jej do śmiechu. Pomogła mi podnieść się z podłogi, a po chwili cisnęła we mnie sukienką.
- Skoro Malik już padł z wrażenia, to Tomlinson będzie zachwycony – zawyrokowała, gdy wyszłam z łazienki. – Ja osobiście uważam, że lepiej wybrać nie mogłaś.
- Fajnie. Szkoda tylko, że zaczynam nabierać wątpliwości.
            Przeglądałam się w ogromnym lustrze. Sukienka była prześliczna, w kolorze écru. Dopasowana w talii, bez ramiączek, a później luźno puszczona aż do samej podłogi. Do tego dobrałam wygodne koturny. Byłam o jakieś dziesięć centymetrów wyższa i miałam nadzieję, że zbyt wiele nie będę wyższa od swojego towarzysza. Cherry upięła moje włosy w luźny kok. Kilka kosmyków opadało swobodnie na ramiona. Do tego delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia.
- Idź wszystkich zachwycić i pamiętaj, by się uśmiechać.
- Dzięki Cherry – uściskałam przyjaciółkę. – Bez ciebie bym sobie nie poradziła.
          Tata się uparł, że podrzuci nas do „rezydencji” chłopaków z One Direction. Chciał mieć pewność, że dotrzemy tam cali i zdrowi. Przy okazji pomógł przebić się przez tłum fanek, które tylko czekały, aż zespół opuści dom. Drzwi otworzył mi ochroniarz – Patrick. Uśmiechnął się szeroko na mój widok. No cóż, trochę się już znaliśmy. Nie musiałam się legitymować, w przeciwieństwie do mojego brata i tej dziwnej, tlenionej blondynki, Kelly. Takie tam środki bezpieczeństwa.
- Louis, twoja dziewczyna przyszła!
- To ty z nim chodzisz?! – Zapiszczała Kelly, ściskając mocno moje ramię. Chciałam jej coś powiedzieć, ale w tej chwili w salonie pojawił się Niall. Dwie osoby o niskim poziomie inteligencji w jednym pomieszczeniu to za dużo jak na mnie.
- Ja z nikim nie chodzę – warknęłam. – A teraz wybaczcie na moment.
            Słuchanie pisków Kelly nie było niczym przyjemnym. Poczułam się głupio, że kogoś takiego sprowadziłam do ich domu. Zayn będzie mi to latami wypominać! Jakby to była moja wina, że Tommy ma spaczony gust.
            Weszłam na piętro, gdyż łazienka na dole była okupowana przez Liama. Tak, tylko on potrafił przesiedzieć tam godzinę. Chociaż to pewnie i tak za mało. Kiedy mijałam jego dziewczynę – przewróciła teatralnie oczami. Biedna Danielle. Z takim chłopakiem to czasami ciężko wytrzymać. Ale miłość przecież jest ślepa, głucha i tak dalej. Takie drobne szczegóły nie mogą mieć zbyt wielkiego wpływu na siłę uczucia.
- Zayn, oddaj mi tą koszulę!
- Ja ją sobie zaklepałem i weź się odczep!
- Czyli druga łazienka też zajęta – westchnęłam cicho, ściągając przy tym na siebie uwagę Stylesa. Przez krótką chwilę wpatrywał się we mnie z otwartymi ustami. – Harry, ty żyjesz?
- Ja… eee… tak – opamiętał się. – Bardzo ładnie wyglądasz.
- Hazza, czy tobie podoba się moja dziewczyna? – Rzucił ze śmiechem Louis. Przez krótką chwilę odniosłam wrażenie, że w oczach Harry’ego dostrzegłam smutek. A może mi się tylko wydawało? Byłam przecież tak zszokowana stwierdzeniem Tomlinsona, że logiczne myślenie się wyłączyło.
- Myślałem, że wy tylko idziecie razem, bo Annie już nie ma.
- Hazza, za kogo ty mnie masz? Nie zapraszam dziewczyny na bankiet tylko dlatego, bo poprzednia mnie rzuciła.
            Uśmiech Lou sprawił, że prawie w to uwierzyłam. Harry natomiast mruknął coś pod nosem i zamknął się w swoim pokoju.
- A tego co ugryzło?
- To Hazza, nie próbuj go zrozumieć.
       Wzruszyłam ramionami. Ze wszystkich członków zespołu najmniej znałam właśnie Harry’ego Stylesa.
_____________________________________________________________
Myślę, że przejście na blogspota jest dobrą decyzją. Zapraszam serdecznie do komentowania i tak dalej :) Będzie mi bardzo miło widzieć, że ktoś tutaj w ogóle wpada.

12 komentarzy:

  1. Myślałam że kontakt się już urwał, nie komentowałaś i nawet myślałam ostatnio o Twoim opowiadaniu. Tylko jeden rozdział jestem w tył ?! Jej weź rozwiń opowiadanie... Bardzo mi się podoba. Elegancko, bez błędów, nadal wszystko zachowane w tajemnicy. Czekam na kolejny rozdział ;) Oby już niedługo. Tak, dobrze że przeszłaś na blogspot :)
    P.S mam informować o nowych notkach ? Może na tt ?
    http://styles-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że jednak kontakt podtrzymamy :) Tym razem nie przewiduję dłuższych przerw w pisaniu.
      I jeśli możesz to informuj. Oczywiście może być tt.

      Usuń
  2. weszłam dzisiaj na twojego bloga i naprawdę zostałam mile zaskoczona! po pierwsze: wygląd. wielkie WOW. naprawdę, cudowny szablon. wszystko takie delikatne, idealnie współgrające. to własnie w dużym stopniu zachęciło mnie do przeczytania. tutaj kolejne zaskoczenie! uwielbiam twój styl pisania. taki lekki, zupełnie jakbym znajdowała się obok bohaterów. opowiadanie podoba mi się i to bardzo. ma w sobie jakąś tajemnicę. mogłabyś mnie informować? :)
    p.s blog speakin-tongues został przeniesiony na http://heartless-boys.blogspot.com , gdzie pojawił się już 9 rozdział. serdecznie zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy skomentowałaś moje opowiadanie, postanowiłam, że do Ciebie wpadnę i tylko tak się "rozejrzę". Nawet jeszcze nie wiedziałam, że będzie to opowiadanie o One Direction. Ale wtedy zobaczyłam szablon, a zaraz potem bohaterów (co jest trochę zabawne, bo postać, która gra przyjaciółkę głównej bohaterki u mnie ma taką samą rolę xd) i postanowiłam, że przeczytam. I bardzo się cieszę, że to zrobiłam! Twoja historia urzekła mnie już od pierwszego zdania zawartego w prologu. Pomysł z czatem jest naprawdę genialny! I taki tajemniczy. I coś mi się wydaje, że LordJohn to Harry Styles. Takie odniosłam wrażenie, ale możliwe, że po prostu się mylę... Zobaczymy.
    Kolejne rozdziały były również wspaniałe. Czytało mi się je lekko i przyjemnie, a z każdym kolejnym zdaniem łaknęłam jeszcze więcej.
    Pozwól, że skomentuję tylko ten trzeci rozdział, pozostawiając poprzednie dwa + prolog.
    Tommy przedstawiany jest jako ktoś, kto dostaje wszystkiego co zabraknie. Również musiało tak być, jeśli chodzi o chęć zaimponowania dziewczynie. Chociaż z drugiej strony muszę powiedzieć, że to było naprawdę słodkie. Żeby osiągnąć swój cel postanowił zbratać się na chwilę siostrą, chociaż zawsze się kłócili. Myślę, że to i tak na pewno chwilowe zauroczenie, ale jego starania mogą wywrzeć na tej dziewczynie wrażenie. W końcu będzie mogła zobaczyć się z ulubionym zespołem. Mel może mu to załatwić, ale wie, że będzie musiała później się odwdzięczyć. Prawdę mówiąc, to nawet zabawne xd.
    W ogóle wydaje się mi się, że Melissa i Zayn mają ze sobą naprawdę dobry kontakt. Malik to mój ulubiony członek zespołu i naprawdę nie miałabym nic przeciwko gdybyś ich połączyła, chociaż wiem, że ich stosunki raczej zostaną przyjacielskie ;p. A zaspany mulat musiał być naprawdę słodki <3
    Nie wiem, czemu Mel nie chce zgodzić się na spotkanie z Lordem. Przecież to nie jest nic strasznego. Dużo ze sobą rozmawiali, znają swoje problemy, więc chyba najwyższy czas pogadać twarzą w twarz. Mel myśli, że Lord się zawiedzie, jak ją spotka, ale ja uważam, że w ogóle nie potrzebnie. Przecież nie może być tak źle, skoro sam Louis (który na mojej liście jest zaraz po Zaynie, więc wielki plus xd) zaprosił ją na bankiet.
    Dobrze, że Cherr ponagliła przyjaciółkę, bo ta na pewno sama nie zdążyłaby się przygotować. Nie widzę kreacji Melissy, ani samej dziewczyny, ale wyobrażam sobie, że musiała wyglądać naprawdę pięknie.
    Matko, ta Kelly to taka prawdziwa fanka. Po co te piski? Dostała szansę, o której wielu może tylko pomarzyć, niech chociaż umie się zachować. Mi też byłoby za nią wstyd. -.-
    Liam zajmujący łazienkę najdłużej z nich wszystkich, ha ha! Wyobrażam sobie, jak układa te swoje piękne włoski. Nawet jego dziewczyna już się niecierpliwi ^^
    Reakcja Harry'ego na wygląd Mel była naprawdę... dziwna. Normalnie stanął jak zaczarowany, gdy ją zobaczył, a gdy wtrącił się Louis, od razu zniknął w pokoju. I znowu mam to dziwne przeczucie, że on jest tym Lordem. Może w tym momencie jego zachowanie nic nie miało wspólnego z Mel (no w sumie to miało, ale on o tym nie wie), tylko z Hope? Był zdenerwowany, że pokłócił się z internautką, o brak chęci na spotkanie?
    No cóż, pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział, mam tylko nadzieję, że niezbyt długo. :) Oczywiście proszę o informowanie mnie o nowościach. Możesz to robić u mnie na blogu, lub na twitterze (@faiithfully). Będę naprawdę wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że przeniosłaś bloga tutaj, bo blogspot jest 100 razy lepszy! I zgadzam się z komentarzami wyżej :)

    U mnie pojawił się nowy rozdział, zapraszam: http://friendshipisaspecialkindoflove.blogspot.com

    PS dodaję do obserwowanych! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czeeść!
    Nie miałam dużo do nadrobienia.
    No i powiem, że bardzo mi się tutaj podoba.
    Czyżby coś się święciło Mel+Harry=<3???
    Czekam na nn.:)
    Pozdrawiam./z

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Miałam cię informować więc zapraszam serdecznie na 1rozdział na http://dreams-of-forever.blogspot.com/ :)

    A i twój blog poczytam wieczorkiem i ocenię ;d

    OdpowiedzUsuń
  7. Znalazłam Twoje opowiadanie, kiedy ty znalazłaś moje! I bardzo się ciesze, że coś takiego się wydarzyło, gdyż to opowiadanie jest niesamowite! Nie wiem czy wcześniej spotkałam się z czymś takim, a dobrze mieć oryginalną fabułę, gdyż każdy zastanawia się wtedy co za pomysł wpadł ci do głowy. Jestem ciekawa jak dalej potoczysz losy tych bohaterów. Ten rozdział jest zdecydowanie bezkonkurencyjny! Brat i siostra i niby rozejm? Widać, że chwilowy. Oh, dobrze, że jestem jedynaczką.<3 Kreacja pięknie musiała wyglądać, wyobraziłam ją sobie...Ah. Liam zajął łazienką najdłużej?! HAHAHA. Ja to bym do Zayn'a bardziej dała takie określenie :P Dziwi mnie Harry... Ale widać, ze główna bohaterka ma powodzenie.. kreci się Louis, Niall, a w dodatku teraz coś Harry... No, ciekawie, ciekawie. Czekam na kolejny rozdział i proszę o informowanie, jesli to nie problem. Na GG: 39438414 bądź na moim blogu: its-all-coming-back.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny, oryginalny i ciekawy blog. Będę stałym gościem.
    Tymczasem zapraszam do mnie i pozdrawiam :)

    http://one-direction-and-ammie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Słowo świetnie, było by za małym określeniem jak bardzo podoba mi się to co piszesz. Muszę się przyznać, że od niedawna jest niewiele blogów, na których historia pisana w 3os. mi się podoba. A tu i styl i pomysł są genialne... Bo np. ten tajemniczy czat - spotkałam się z paroma takimi pomysłami, ale niewiele było takich gdzie można było w ogóle coś poczytać... One Direction na univerku?! Tak! jestem jak najbardziej za! No i niektóre dialogi, zdania są ze sobą tak powiązane, że niekiedy mam wrażenie, że wiem kim jest ten tajemniczy LordJohn. Obstawiam dwie (a może nawet i trzy) osoby, które bardzo pasują mi do Lorda, ale tu będę cierpliwa i poczekam na rozwój wypadków. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ups... Tak mi się coś zdaje że Harry to Lord ...

    OdpowiedzUsuń
  11. to znowu ja. bum kabum bum kabum. ^.^
    Kolejny rozdział jest na 6. nawet z plusem bym powiedziała.
    na prawdę żałuję, że nie było mnie tu wcześniej. lubię być na bieżąco i czekać za nowymi rozdziałami. adrenalina rośnie. ; >

    OdpowiedzUsuń