1 sierpnia 2012

Rozdział 4


            Powoli zaczynałam żałować, że w ogóle postanowiłam tamtego dnia zwolnić się z lekcji. Nie musiałabym teraz zagryzać nerwowo dolnej wargi, próbując przy tym uśmiechać się sztucznie do chłopaków. Danielle próbowała dodać mi otuchy ciepłym uśmiechem. Nie pomagało. Ona była już przyzwyczajona do paradowania w świetle fleszy. Poza tym miała przy sobie ukochanego Liama, który był gotów wesprzeć ją w każdej chwili. Ja natomiast przyjechałam na ten bankiet w towarzystwie mojej nieodwzajemnionej miłości. Louisowi z całą pewnością nie było w głowie pocieszanie mnie. Przecież nie wiedział, że coś tam w ogóle do niego czuje.
            Samochód zatrzymał się przed wejściem do budynku, gdzie czekała już grupa fotografów oraz łowców autografów. Przełknęłam głośno ślinę. Czy byłam na to gotowa? Nie! Byłam prawie pewna, że jutro przeczytam na plotkarskich portalach internetowych o nowej dziewczynie Louisa Tomlinsona. Załączone zostaną również zdjęcia. Moje zdjęcia! Ojciec miał rację mówiąc, że sama nie wiem w co się pakuję. Zayn nie chciał przyprowadzać swojej dziewczyny. Uparcie twierdził, że to to nie jest najlepsze wyjście. Byli razem dopiero od miesiąca. Ta cała sława mogłaby ją przytłoczyć. Nie chciał jej stracić.
            Louis chrząknął znacząco. Oznaczało to, że muszę wysiąść z samochodu i stawić czoła temu wszystkiemu. Przykleiłam na usta uśmiech. Tego właśnie oczekiwali paparazzi. Chcieli zobaczyć szczęśliwą parę.
            Omal nie ogłuchłam, gdy fanki zaczęły głośno piszczeć. Jak oni mogą to wytrzymywać? Na starość niewątpliwie przydadzą się im aparaty słuchowe. Na ich miejscu już teraz wykłócałabym się o państwową rentę.
            Każdy z fotografów zrobił chyba po sto zdjęć. Podeszła do nas również reporterka, by przeprowadzić wywiad. Louis wspaniale wczuł się w rolę elokwentnego, czułego chłopaka. Opowiadał o mnie tak, jakbyśmy tworzyli parę już od dobrych kilku tygodni. A przecież razem z Annie, według moich informacji, zerwał dopiero przed kilkunastoma dniami. Nie chcąc się nad tym dłużej zastanawiać, szczerzyłam się jedynie do kamery. Musiałam udawać, że wszystko w porządku. Taka kochana dziewczyna ze mnie, prawda?
- Dobra, chodźmy już do środka – mruknął Lou, ciągnąc mnie za rękę. Ochoczo na za nim podążyłam. Ten blask fleszy i kamery nie są dla mnie. To nie mój świat i nigdy nim nie będzie.
            Siedziałam przy okrągłym stoliku. Starałam się nie pokazywać, jak bardzo się nudzę. Chłopacy przygotowywali się do występu. Jakiś mało rozgarnięty brunet obserwował mnie z przeciwległego końca sali. Nie mogłam nawet wyjść na parkiet, by zatańczyć. Uczyłam się na cudzych błędach. Gdy Danielle tylko to uczyniła, każdy zebrany tu nastolatek chciał razem z nią zatańczyć. Przecież Liam Payne musi mieć cudowną dziewczynę. Za to Louis ma dziewczynę – gbura. Tak, dotarło do mnie już takie określenie.
            Wyciągnęłam z torebki telefon i szybko połączyłam się z Internetem. Miałam nadzieję, że może LordJohn będzie akurat na czacie. Niestety czekała na mnie jedynie wiadomość od niego sprzed kilku godzin.

LordJohn: Wiesz… może masz rację co do naszego spotkania. Znajomość przez czat jest znacznie lepsza. Dzisiaj miałem okazję przekonać się, że nic nie znaczę dla dziewczyny, która mi się podoba. Traktuje mnie jak kumpla. Nawet nie przyjaciela! Jest mi z tym źle i boję się, że gdybyś mnie spotkała, to cała sympatia gdzieś by uleciała. W szczególności, gdy weźmie się pod uwagę to, kim jestem.

            Ostatnie słowa trochę mnie zaniepokoiły. Kim on może być? Jakimś seryjnym mordercą? Nie, to by było głupie. Gdyby był mordercą, to tym bardziej by nalegał na spotkanie ze mną. Zaśmiałam się cicho. W tym samym momencie na scenie pojawili się chłopcy z One Direction. Zaśpiewali dwie piosenki, pouśmiechali się i tyle. Ja przez cały ten czas nie mogłam odwrócić wzroku od Louisa. Wspaniale prezentował się w garniturze.
- Fajnie zaśpiewaliśmy, nie? – Z zamyślenia wyrwał mnie głos Nialla. Przewróciłam oczami i posłałam mu znudzone spojrzenie.
- Ty fałszowałeś. Reszta okej.
- Ja co?! – Zapiszczał Horan – Nienawidzę cię.
- Wzajemnie.
- Kto się czubi ten się lubi – wyszeptał Zayn, za co natychmiast zarobił ode mnie kopniaka w piszczel. – Ała!
- Masz za swoje.
            Przez kolejne godziny wysłuchiwałam Nialla, którego groźby o nienawiści do mnie były tylko pobożnymi życzeniami. Denerwował mnie fakt, iż Louis nawet się mną nie przejmuje. Zamiast tego stał przy bufecie i flirtował z jakąś blondynką. Próbowałam udawać, że mnie to nie rusza. Średnio mi się to udało. Po powrocie z łazienki zakomunikowałam, iż jestem zmęczona i wracam do domu. Impreza była dopiero w połowie. Nic dziwnego, że moja decyzja zaskoczyła zebranych. Miałam to gdzieś. Niepotrzebnie liczyłam na jakiekolwiek uczucie. Tomlinson nie zwracał na mnie uwagi. Powinnam była w końcu się z tym pogodzić!
- Odwiozę cię – zaproponował Harry, podnosząc się ze swojego miejsca.
- Daj spokój, wezmę taksówkę – posłałam Stylesowi szeroki uśmiech. – Ty baw się tutaj dobrze.
            Ruszyłam w stronę wyjścia. Zdążyłam napisać wiadomość do Cherry, że miała rację co do Louisa. Takim ludziom jak on po prostu nie można ufać. Stwierdziłam, że lepiej będzie, jeśli sobie odpuszczę tą całą znajomość z muzykami. Możemy mijać się na korytarzu w szkole. Wystarczy. Muszę przecież jakoś wyleczyć się z tego głupiego zauroczenia. Louis przyszedł ze mną, a zamiast tego flirtował z każdą dziewczyną na tym bankiecie.
- Melissa zaczekaj – podbiegł do mnie zasapany Styles. Posłałam mu pytające spojrzenie. – Nie będziesz przecież tłuc się do domu taksówką. Ja przyjechałem swoim samochodem i…
- Dlaczego się o mnie martwisz?
- Bo Lou nie powinien tak traktować swojej dziewczyny.
            Nie miałam siły tłumaczyć, jak jest naprawdę. Poza tym – to już nie była moja sprawa. Louis namieszał, niech teraz sam wszystko odkręca. Teraz tylko będę musiała przez kilka miesięcy znosić wścibskich paparazzi oraz Cherry, która będzie powtarzać: A nie mówiłam! Zgodziłam się, by Harry mnie odwiózł do domu. Wymknęliśmy się tylnym wyjściem. Miałam dość fotoreporterów oraz dziennikarzy, którzy jeszcze jakiś czas temu próbowali namówić mnie na udzielenie krótkiego wywiadu. Lou miał szczęście, że odmówiłam. Wygarnęłabym wtedy co myślę o takich, jak on. Chciał mnie zaprezentować całemu światu tylko po to, by Annie była zazdrosna. Ale ze mnie idiotka.
- Jesteśmy – odezwał się Harry. Nie miałam zielonego pojęcia skąd znał drogę do mojego domu. To jednak była kolejna rzecz, o którą nie chciałam się martwić. Nie teraz, gdy zostałam wystawiona na nienawiść miliona dziewczyn na całym świecie.
- Jestem kretynką – westchnęłam cicho, otwierając drzwi do samochodu i wpuszczając tym samym mroźne powietrze. Wzdrygnęłam się. – Dzięki Hazza.
- Zawsze do usług – uśmiechnął się do mnie ciepło. – A Louisem się nie przejmuj. To rozstanie z Annie w dalszym ciągu ma w pamięci i…
- Nie pocieszasz, wiesz?
            Uśmiechnęłam się przez łzy. Musnęłam wargami policzek Stylesa i wysiadłam z samochodu. Na całe szczęście śnieg jeszcze nie spadł. Inaczej miałabym spory problem z pokonaniem drogi do drzwi wejściowych.
            Rzuciłam jedynie: tato już jestem i weszłam po schodach na piętro. W pokoju czekał na mnie Tommy. Wyglądało na to, że Kelly jednak spojrzała na niego przychylnym okiem. Teraz kochany braciszek postanowił mi się odwdzięczyć. Serio, to w ogóle nie jest do niego podobne. Czy przypadkiem nie uderzył się w głowę podczas treningu? Hm, tak. To by tłumaczyło dziwne zachowanie.
- Wyjdź – westchnęłam cicho. – Porozmawiamy jutro. Teraz jestem zmęczona.
- Melissa – brat zatrzymał się jeszcze na krótką chwilę w drzwiach. – Dziękuję.
            I kiedy już myślałam, że gorzej być nie może okazało się, iż jednak jestem w błędzie. Wyrodna matka przypomniała sobie o najstarszej córce. Zadzwoniła oznajmiając, że przylatuje do Londynu na święta. Super. Zapraszał ją ktoś tutaj?!
_______________________________________________________
Okej, po prostu nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem kolejnego rozdziału. Od jakiegoś czasu pisanie idzie mi gładko i mam już piętnaście rozdziałów. Planuję dwadzieścia. Ewentualnie mogę pociągnąć historię dalej w części drugiej. O to jednak zapytam Was pod koniec tego opowiadania. Niestety nie wszystko idzie po mojej myśli. Chyba za bardzo tam dalej namieszałam. Pomyślałam by skasować to co mam, ale jednak zbyt wiele czasu zajęło mi pisanie. Oby tylko historia nie wydała Wam się taka jak inne...
Ach! No i dziękuję za komentarze! Miło wiedzieć, że ktoś w ogóle chce czytać :)

10 komentarzy:

  1. Może i to psuje mi cały efekt dalszego czytania, ale już wiem kto to jest LordJohn. Rozdział oczywiście dopracowany, ale krótki. Czekam na następny. Fajnie piszesz tylko proszę o trochę dłuższe rozdziały.
    Btw napisałam nowy rozdział na http://styles-story.blogspot.com/ zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde szkoda, że nic się nie wydarzyło pomiędzy Harrym, a Melissą.;p
    Czekam na następny.
    Mam nadzieję, że już niedługo.^^
    Pozdrawiam./z

    OdpowiedzUsuń
  3. I co? Dlaczego Louis zachował sie jak ostatni cham i prostak... Nie podoba mi sie to. Czyżby Niall miał kompleksy na temat swojego talentu wokalnego? Hahah! I och! Hazza w tym opowiadaniu jest taki... mrał. :D Podwiózł Melissę! Do tego zainteresował sie nią kiedy, nie oszukujmy sie cała reszta miała ją gdzieś. :) Mam coraz więcej pomysłów co do tego LordaJohna, ale pewnie i tak okaże sie, że to zupełnie inne osoba niż podejrzewałam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tajemniczo! Świetny pomysł z czatem. Piszesz naprawdę dobrze i fajnie się to czyta. Czekam na kolejny!! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja uwielbiam to opowiadanie, cieszę się, ze dodałaś kolejny rozdział. Oh, Louis'owi to bym trzepnęła teraz w łeb! Harry słodziutki<3 Matka, matka? No, no, coraz ciekawiej. Mam nadzieje, ze kolejne rozdziały pojawią się szybko ! Czy mogłabym Cię prosić o informowanie mnie o nowych rozdziałach? Na GG: 39438414, TT: Tusia_XoXo bądź na moim blogu, na którym dzisiaj pojawił się nowy rozdział: its-all-coming-back.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam od początku i jestem pod wrażeniem. Wspaniałe opowiadanie. Piszesz naprawdę dobrze. Proszę o info i dziękuję za komentarz u mnie ;) lost-dreams-1d

    OdpowiedzUsuń
  7. użyłabym w tym momencie wielu niecenzuralnych słów, aby opisać zachowanie Louisa. -.- ono wykracza poza jakiekolwiek granice. pójść z Mel, a potem ją olać? o.o no cóż, przynajmniej Harry się nią zaopiekował. w mojej głowie kłębi się coraz więcej myśli na temat LordJhon'a... :D rozdział jest świetny, uwielbiam Twój styl pisania. czekam na następny!
    [heartless-boys]

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam powiadamiać, więc powiadamiam :) Na illeat1d.blogspot.com pojawił się właśnie 1 rozdział. Nazwę głównej bohaterki faktycznie zaczerpnęłam z 90210 i co najśmieszniejsze, zupełnie nieświadomie :D Jednak opowiadanie jest o 1D, więc o Payna tym razem chodzi, choć Liam z serialu też się u mnie pojawia, ale pod postacią Chrisa. I już się biorę za nadrabianie zaległości i czytam Twoje image :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam, że wcześniej nie powiadomiłam, ale zapomniałam więc zapraszam na http://dreams-of-forever.blogspot.com/ na 2rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. jakie stwierdzenie o matce! "Zapraszał ją ktoś tutaj?!" XD

    OdpowiedzUsuń