8 sierpnia 2012

Rozdział 6


            Opuściłam dom, głośno trzaskając drzwiami. Kilka wron zerwało się z pobliskiego drzewa, zrzucając przy tym kilka ton śniegu, który zalegał na gałęziach. Tak, zgadza się. Do Londynu zawitała prawdziwa zima. Nie jest to częste zjawisko jeśli weźmie się pod uwagę strefę klimatyczną, w której położona jest cała wyspa. Wystarczy jednak dodać efekt cieplarniany i bum! Dwa i pół metra śniegu napadało w trzy dni. I to na Boże Narodzenie! Ku uciesze wszystkich dzieci oraz po złości rodzicom.
           Te ostatnie dni były dla mnie istnym koszmarem. Musiałam chodzić na zajęcia bez mojej przyjaciółki. Cherry dodawała koloru każdym, nawet tym najnudniejszym wykładom. Co gorsza uczepił się mnie Niall. Nie miałam jednak serca by go od siebie odtrącać. Przez ten przeklęty śnieg biedaczek nie mógł polecieć do domu. Został uziemiony razem z Malikiem. Nie przypuszczałam, by ta wiadomość jakoś specjalnie go rozradowała. Owszem, przynajmniej nie musiał siedzieć zupełnie sam, ale Zayn to nie to samo, co prawdziwa rodzina.
               A ja mojej rodziny szczerze nienawidziłam. To właśnie dlatego opuściłam rodzinną kolację i głośno trzasnęłam drzwiami wyjściowymi. Jeśli wczoraj uważałam ojca za człowieka rozsądnego, to dzisiaj zmieniłam na ten temat zdanie. Kompletnie mu odbiło! Stwierdził, że może porzucić dobrą posadę w swojej firmie i całą rodziną wyjedziemy do Stanów. Mama dobrze się tam już gospodarzy, a ze zmianą szkoły również nie powinno być problemu. Przynajmniej w przypadku Tommy’ego. Ja bym musiała czekać na nowy rok akademicki. W tej mojej złości nie chodziło już nawet o tą przeprowadzkę, ale dlaczego nikt nawet nie zapytał mnie o zdanie! Byłam pełnoletnia, mogłam zostać w Londynie. Jakoś bym sobie poradziła. Może nawet poszukałabym pracy? Dlaczego ten ojciec w ogóle wpadł na tak głupi pomysł?! Jeszcze niedawno wypierał się wszelkich uczuć do mojej matki. Teraz wystarczyło, że pani Adams przyjechała, a on zapomniał o całej złości. Powinnam się cieszyć, ale jakoś nie mogę.
            Na dworze było jakieś minus piętnaście, a ja miałam na sobie tylko ciepłą bluzę, która nie ogrzewała mnie wystarczająco. Po dwudziestu minutach trzęsłam się z zimna jak osika. Nie chciałam wracać do domu. W pobliżu było tylko jedno miejsce, do którego mogłam zawitać na kilka godzin, by się ogrzać. Nie podobał mi się ten pomysł, ale piętnaście minut później dobijałam się do drzwi jednego z najładniejszych domów w okolicy. Po krótkiej chwili usłyszałam ciche przekleństwo, a przede mną stał Niall Horan we własnej osobie.
- Czy jesteś moim gwiazdkowym prezentem? – Zapytał, a w jego oczach dostrzegłam radosne iskierki.
- Niestety nie. Pomyślałam sobie, że zostawiliście przy wigilijnym stole puste miejsce dla niespodziewanego gościa – uśmiechnęłam się niewinnie.
         Niall może częściej był upierdliwy niż fajny, ale jako przyjaciel spisywał się wspaniale. Natychmiast wciągnął mnie do wnętrza ciepłego domu, opatulił swoją bluzą i nakazał Zaynowi przygotowanie ciepłej herbaty z sokiem malinowym. Blondyn posadził mnie na kanapie w salonie. Zorientowałam się, iż na ich kolację wigilijną składała się mrożona pizza oraz frytki. Ciekawe zestawienie, którego powinnam spodziewać się po dwóch samotnych facetach. Nie umknął mojej uwadze również fakt, iż pod choinką stała butelka whisky.
- Czyś ty zwariowała! Wychodzić w samej bluzie, jak na dworze mróz!
- Niall, daruj sobie te kazania – uśmiechnęłam się do chłopaka. – Jak bym nie miała powodu, to bym nie przyszła do was.
- Więc o co chodzi? – Zapytał Zayn przynosząc z kuchni trzy szklanki oraz butelkę Coca Coli. Horan posłał mu pytające spojrzenie. Miał przynieść gorącą herbatę, a nie to. – Alkohol szybciej postawi Mel na nogi. A poza tym już mieliśmy zaczynać nasze świętowanie.
           Czułam jak mój telefon w kieszeni wibruje. Pierwsze dziesięć połączeń zignorowałam. Jedenaste odebrałam tylko po to, by oznajmić, iż mają się o mnie nie martwić i do domu wrócę później. A może nawet dużo później. Chciałam zatopić swoje smutki w szklance wypełnionej napojem gazowanym wraz z whisky. Chociaż niekoniecznie za tym trunkiem przepadałam. Poza tym już czułam, że będę mieć przeogromnego kaca. Dobrze, że nie moralnego. Z tym byłoby znacznie trudniej sobie poradzić.
          Po drugiej szklance zaczęło mi się lekko kręcić w głowie. Mimo tego poprosiłam Zayna, by znów przygotował dla mnie drinka. Po jego minie domyśliłam się, że powinnam przystopować, ale nie miałam najmniejszego zamiaru.
- No bo jak oni mogli podjąć taką decyzję, nie pytając mnie o zgodę?! – Krzyknęłam czując, że za chwilę się rozpłaczę. Nie byłam już wściekła. To co czułam określiłabym raczej jako bezsilność. Nie ważne co bym wymyśliła: rodzice nigdy się nie zgodzą, bym bez nich została w Anglii. – Poza tym nie rozumiem od kiedy oni tak dobrze się dogadują. Jeszcze dwa tygodnie temu ojciec powtarzał, jak bardzo nie chce mieć nic wspólnego z moją matką.
- Nie możesz wyjechać – oznajmił rozpaczliwym tonem Niall. – Bez ciebie moje życie nie ma sensu.
- Rzeczywiście Niall, twoje problemy są w tej chwili najważniejsze – mruknął Malik, otaczając mnie ramieniem. – Ale w jednym masz rację: nie pozwolimy Mel wyjechać.
      Uśmiechnęłam się nieznacznie. Może przez ostatnie dni ich unikałam. Nie chciałam mieć nic wspólnego z One Direction. Na uczelni oczywiście nie byłam w ostatnie od tego uciec. Co chwila jakaś dziewczyna pokazywała mnie palcem mówiąc, że jestem tą od Louisa. Zwyczajnie znosiłam to wszystko w milczeniu. Pomagały mi również wiadomości od Cherry. Siedząc w Paryżu obserwowała plotkarskie portale. Widziała zdjęcia z bankietu. Czytała również artykuł o niewiernym Tomlinsonie, który lubi zabawiać się z innymi dziewczynami za moimi plecami. Przy okazji cały świat już chyba wiedział jak się nazywa ta tajemnicza wybranka Louisa. Wystarczyło wpisać w google Melissa Adams, a wyskakiwało kilka stron, na których byłam głównym obiektem żartów. Tylko raz odważyłam się przeczytać te komentarze. Przez kolejnych kilka godzin leżałam na łóżku i płakałam.
- Chyba powinnam wrócić do siebie – wyszeptałam, gdy zegar wybił północ. – Dzięki za wszystko.
- Hej, Mel. Jeśli nie chcesz konfrontować się dzisiaj z rodzicami, to zawsze możesz przenocować u nas – zaproponował Malik. – Sypialnia Hazzy jest wolna. Bo domyślam się, że pokój Louisa odpada.
      Podziękowałam mulatowi. Wysłałam ojcu wiadomość, że nie wracam na noc. Natychmiast oddzwonił, ale zdecydowałam się nie odbierać. Wdawanie się w dyskusje nie miało w tej chwili sensu. Potrzebowałam czasu, by to wszystko przemyśleć. Jedna noc zdecydowanie nie wystarczy, a rodzice chcieli już za trzy dni być w Stanach. Skąd ten pośpiech? Dlaczego mam podporządkowywać się woli matki, która tak nagle przypomniała sobie o naszym istnieniu?
- Nie martw się, jeśli zajdzie taka potrzeba, to możesz się do nas przeprowadzić – w oczach Horana dostrzegłam znajomy błysk. Coś wymyślił. – Twoi rodzice nie wiedzą przecież, że ten układ z Louisem to tak tylko… w ramach wdzięczności. Zawsze możesz im powiedzieć coś w stylu: zostaję tutaj, gdzie miłość mojego życia.
- To nie wypali. Znam swoich rodziców – spuściłam głowę. – Jakoś będę musiała sobie z tym poradzić.
- Oszukujesz samą siebie, wiesz?
           Niall chwycił moją dłoń i zmusił, bym spojrzała w jego oczy. Te błękitne spojrzenie uspokajało, a przy okazji dodawało otuchy. To śmieszne, że Niall Horan sprawił, iż poczułam się lepiej. Kątem oka zerknęłam na nadproże, które prowadziło do salonu. Powieszona została tam gałązka jemioły. I mogę następny krok tłumaczyć spożytym alkoholem oraz brakiem rozsądnego Zayna:
- Chodź – pociągnęłam Horana za rękę w stronę jemioły. – Nie mam dla ciebie prezentu, ale to powinno wystarczyć.
           Wspięłam się na palce i nieśmiało musnęłam wargi blondyna. Z początku był mocno zaskoczony, ale po chwili już wpił się w moje usta z zachłannością. Musiałam przyznać, że smakował wyśmienicie. Coś jak truskawkowe żelki. Uśmiechnęłam się w duchu na tą myśl. Jeszcze większym zaskoczeniem był dla mnie fakt, iż Horan cudownie całował. Delikatnie, z czułością, ale i namiętnością. Zdawał sobie sprawę, jak dobry w tym jest oraz jaką przyjemność sprawiają mi te pocałunki.
            Odsunęliśmy się od siebie, by zaczerpnąć tchu.
- To najlepszy gwiazdkowy prezent, jaki dostałem – uśmiechnął się, zakładając kilka niesfornych kosmyków za moje ucho. Nachylił się, by ponownie musnąć moje usta. – Dobranoc.
- Dobranoc – wyszeptałam, gdy Horan już dawno wbiegł po schodach na piętro.
_______________________________________________________
Jako, że brak mi silnej woli: jest rozdział szósty. Ale z dodaniem kolejnego na serio będę czekać tydzień. W ogóle nowe rozdziały tutaj będą pojawiać się co środę. Tak przynajmniej nie będzie mnie korcić :)
Dziękuję za komentarze! Chciałabym Was również zaprosić do przeczytania prologu na Nie Zawiedź Mnie. Liczę na szczere opinie.

21 komentarzy:

  1. świetny rozdział i świetne opowiadanie! jestem tak ciekawa co będzie dalej, że normalnie nie wytrzymam całego tygodnia! masz talent do pisania! to opowiadanie strasznie wciąga! czekam z niecierpliwością do następnej środy! :D

    zapraszam do mnie: http://letsdothisonelasttime.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mogłabym zacytować cały odcinek, bo tak baardzo mi się podoba, ale ograniczę się tylko do dwóch zdań:
    '- Rzeczywiście Niall, twoje problemy są w tej chwili najważniejsze – mruknął Malik, otaczając mnie ramieniem. – Ale w jednym masz rację: nie pozwolimy Mel wyjechać.'
    (wypowiedź Zayn'a spowodowała, że szeroki uśmiech nie schodził z moich ust przez dobrą chwilę)
    '- Nie martw się, jeśli zajdzie taka potrzeba, to możesz się do nas przeprowadzić –[...] Zawsze możesz im powiedzieć coś w stylu: zostaję tutaj, gdzie miłość mojego życia.'
    (tym razem Niall dostał wielkiego plusa! po prostu jego słowa spowodowały, że zaczęłam podejrzewać iż to on jest tym tajemniczym LordemJohnem - bo jeżeli wziąć pod uwagę jego zachowanie po ostatniej rozpowie, w której Mel zdradziła, że jest zła na Louis'a Tomlinson'a... coś się święci!! i do tego jeszcze ten świąteczno-prezentowy-pocałunek :) Młah!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pocałowała Nialla, omg! A co z Louisem? Kurcze,zaczyna się dziać! :D I mam teraz czekać tydzień na kolejny rozdział? :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobry rozdział.
    Mam nadzieję, że w następnym coś z Lordem i całym 1D.;p
    Pozdrawiam./z

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć i czołem. Nie chciałam się odzywać przed przeczytaniem wszystkich rozdziałów, ale tak jakoś wyszło. W każdym razie, jestem za prologiem, który mocno mnie zaintrygował. Cieszę się, że wreszcie znalazłam jakieś opowiadanie z poprawnymi akapitami i bez wyraźnych błędów, takich w stylu "pokemonów". Odezwę się jeszcze, kiedy przeczytam wszystkie rozdziały. W wolnej chwili zapraszam na moje opowiadanie - ostatni-oddech.blogspot.com. Więc do napisania, cya!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pocałowała Nialla? Nie to żebym się nie cieszyła czy coś, ale było to trochę niezręczne, ponieważ jest jeszcze Louis... ale i tak fajnie xd czekam na następny, a tak na marginesie to zapraszam na nowy rozdział (: possess-my-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. szeroko uśmiechnęłam się widząc 6 rozdział! po przeczytaniu tego postu mam mieszane uczucia, co do LordaJohna, ale mniejsza z tym. uwielbiam scenę pomiędzy Mel a Niall'em. awww... mam do niego największą słabość i każde opowiadanie, w którym dzieje się coś pomiędzy nim a główną bohaterką zawsze mnie cieszy. pocałunek był cudowny! <3 ciekawe co teraz będzie z Louisem. wydaje mi się, że nie przejmie się tym. czekam na następny! ;*
    [heartless-boys]

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam. po prostu uwielbiam. nawet nie za samo opowiadanie, ale za sposób, w jaki piszesz. grafika bloga też niczego sobie, czekam na więcej (;\
    + zapraszam do mnie: http://your-own-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy tylko ja jaram się tym
    rozdziałem? Jest po prostu
    genialny. To jak piszesz..
    to po prostu cudowne! Masz
    wielki talent dziewczyno!
    Zapraszam na rozdział 5 na moim blogu -> http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Okej, musisz wysłuchać tego, co tu zaraz napiszę. Serio :)
    1. Natknęłam się tu przez jednego z Twoich obserwatorów, czego oczywiście nie żałuję!
    2. Mimo tego, że jestem zmęczona i nie chciało mi się czytać, weszła na twój blog i przeczytałam kilka rozdziałów.
    3. Już miałam sobie pójść, gdy pojawił się Niall i zmienił twoje opowiadanie o 360 stopni w stopniach pozytywnych!
    4. Błagam cię, pisz dłużej, częściej, codziennie i nie przerywaj! Haha, może ci się to wyda śmieszne, ale serio, pokochałam Twoje opowiadanie. I już czekam na następne.
    5. Tak jak piszą inni - masz talent! A dzisiaj niewiele osób potrafi pisać tak dobrze, że aż chce się tu wracać.
    6. Ode mnie mała prośba: gdybyś weszła na chwilę na mój blog, byłabym wdzięczna. U mnie od groma Nialla, ale chyba już zauważyłaś, że go uwielbiam ! <3
    7. Czekam na notki, zaraz dodam się do obserwatorów.

    Wbijaj: www.ho-run.blogspot.com

    xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie :)
    Mogłabym czytać i czytać<3
    Pozdrawiam :D
    Zapraszam do mnie http://life-is-one-big-game.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Super ! Na prawdę ! ; ) Bardzo ale to bardzo mi się podoba ; ) Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na http://life-is-brutal-1d.blogspot.com/ i przy okazji skomentować go ? ; ) Byłabym wdzięczna ; ) ! Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobra. Masz tylko 6 rozdziałów do nadrobienia / przeczytania. XD Niedługo wezme sie za ich czytanie. Och. A teraz jestem tu tylko by poinformować cię o NN na HAGGARD.BLOG.ONET.PL , bo mnie prosiłaś. Licze na szczery komentarz. Heh. ( jak przeczytam wszystkie twe wypociny , to dam ci znać , co o tym sądze i wgl. < 3 Więc sobie nie myśl , że ja tu jestem taki dryblas , co nie wpada na blogi . PO prostu ostatnio czasu nie miałam , aby tu wejść <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pszzz nagmatwałam w tamtym komentarzu.
      Więc zacznę od początku xD
      Trafiłam tu przypadkiem i normalnie jestem oczarowana.
      Przeczytałam dotychczas ukazane rozdziały i muszę powiedzieć, że bardzo wciągnęła mnie historia Mel, jest oryginalna i rzadko spotykana. Masz bardzo dobry, a raczej świetny styl pisania. Opowiadanie czyta się lekko i z przyjemnością. Jednym słowem.CUUUDO ♥
      Teraz to mi w głowie namieszałaś po piątym rozdziale byłam święcie przekonana że LordJohn to Tomlinson, bądź Styles bo był taki miły dla Mel,a teraz to myślę, że może to być też Niall.
      Eh.. kiedy się to wyjaśni?! Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, niech cię skusi by dodać go wcześniej ;P
      Buziaki
      loreeen ;)*
      http://im-dying-in-love.blogspot.com

      Usuń
  15. Czyżby LordJohn to nasz uroczy Niall?:) I wkręciłam się w Twoje opowiadanie. Miałam wziąć się za nie już wcześniej, ale dopiero teraz pozwolił mi na to czas. Można liczyć na info o nn?

    OdpowiedzUsuń
  16. NIEEEEEEEEEE! Nie możesz mi tego zrobić! błagam - częściej!

    OdpowiedzUsuń
  17. O nie! to koniec! Myślałam że masz jeszcze 7 rozdział w zanadrzu!!! :( Płaczę, płakam... wszystko jedno...

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetnie piszesz. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Coś mi się, że LordJohn okaże się być w rzeczywistości naszym, wielkim Louisem Tomlinsonem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie, nie nie NIE RAZ NA TYDZIEŃ! Częściej. Twoje opowiadanie należy do moich ulubionych, więc raz na tydzień zdecydowanie mnie nie zadowala. Dla mnie mogłabyś dodawać codziennie :)
    Pogubiłam się.. myślałam że LordJohn to Tomlinson, a teraz równie dobrze mógłby okazać się tym 'denerwującym i uroczym' Niall'em Horanem. Eh, chciałabym już wyjaśnienie, ale nie muszę czekać do środy. Jak ja przeżyję przez te dwa dni?
    Pozdrawiam serdecznie ~malinowa mamba ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. zajebiście<3

    zapraszam do siebie:

    http://1dopowiadania123456.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń